Mieszkanie Briseis

Arai Ralza · Wysłany: Nie 21:58, 25 Lis 2007 Temat postu:

- Nie jesteś pierwszą, która mi to mówi. Prawda jest taka, że ja po prostu nie boję się śmierci.
Ralza bynajmniej się nie obraził - stwierdzenie faktu nie mogło go wszak urazić.

Lori · Wysłany: Nie 22:02, 25 Lis 2007 Temat postu:

Skrzyżowała ręce na piersiach.
- Tu nie o śmierć chodzi - odparła. - Złamana kończyna nie jest przyjemną sprawą.

Arai Ralza · Wysłany: Nie 22:23, 25 Lis 2007 Temat postu:

- Zrośnie się - odparł z prostotą Ralza. - Zresztą: mogę mieć dobrych lekarzy, to raz. Dwa: to tylko trzecie piętro, spadłbym jak kot.

Lori · Wysłany: Nie 22:33, 25 Lis 2007 Temat postu:

- Sądząc z twoich opowieści, osiem żyć mogłeś już stracić - powiedziała.

Arai Ralza · Wysłany: Nie 22:41, 25 Lis 2007 Temat postu:

Ralza wzruszył ramionami.
- No to co? Śmierć mi niestraszna, mówiłem. A to, że miałbym ostatnie życie, wcale nie znaczy, że nie umiem już spadać na cztery łapy. Miau.

Lori · Wysłany: Nie 22:47, 25 Lis 2007 Temat postu:

Uśmiechnęła się na owe "miau".
- To wysoko - zauważyła. - A poza tym, aktualnie posiadasz trzy łapy.

Arai Ralza · Wysłany: Nie 22:51, 25 Lis 2007 Temat postu:

- Też starczy - zapewnił Ralza. - Chcesz się przekonać? Dwa obroty w powietrzu i lądowanie na dwóch nogach z podparciem.

Lori · Wysłany: Nie 22:56, 25 Lis 2007 Temat postu:

- Jakoś dziwnie nie będę nalegać - zapewniła, opierając się o parapet - jakby pilnując, żeby Arai nie otworzył okna i, jak to zapowiedział, wyskoczył.

Arai Ralza · Wysłany: Nie 23:05, 25 Lis 2007 Temat postu:

- To wierz mi na słowo - zasugerował, opierając się o parapet obok niej. - Może i jestem młody, ale do pelnienia swojej funkcji przygotowywałem się przez lata, pod okiem najlepszych.

Lori · Wysłany: Nie 23:12, 25 Lis 2007 Temat postu:

- To lepsze niż moje 'nowoodkryte" zamiłowania - mruknęła. - Naprawdę dziwię się samej sobie, jak ja mogłam żyć dwadzieścia lat w tej posiadłości, zupełnie szczęśliwa?

Arai Ralza · Wysłany: Nie 23:15, 25 Lis 2007 Temat postu:

Ralza wzruszył ramionami.
- Bywa - zapewnił. - Niektórzy wolą salony, inni slumsy.

Lori · Wysłany: Nie 23:18, 25 Lis 2007 Temat postu:

- Tu nie o to chodzi. - Zmarszczyła brwi. - Po prostu... to, co wtedy uważałam za fascynujące, teraz wydaje mi się nudne.

Arai Ralza · Wysłany: Nie 23:31, 25 Lis 2007 Temat postu:

- Myślisz teraz o dworze? Jeśli mam być szczery, moje zdanie jest zgoła odmienne - to pałac mnie fascynuje, niuanse towarzyskie, intrygi, romanse - tym żyłem i zostało mi to do tej pory - lubię mieszać się w sprawy elit.

Lori · Wysłany: Pon 17:02, 26 Lis 2007 Temat postu:

- Bywa i tak - odparła, choć myślała coś zupełnie innego. Bo przecież to, w porównaniu do tego, co dzieje się "niżej" jest takie... nudne! - Nadal często bywasz na dworach?

Arai Ralza · Wysłany: Pon 18:01, 26 Lis 2007 Temat postu:

Ralza wzruszył ramionami.
- Zależy - mruknął.

Lori · Wysłany: Pon 21:54, 26 Lis 2007 Temat postu:

"Od czego?" pytać nie zamierzała - podejrzenia jej wystarczyły.
A tak ogólnie, milczała.

Arai Ralza · Wysłany: Pon 22:53, 26 Lis 2007 Temat postu:

Ralza sięgnął po kolejnego papierosa. Zawahał się. Włożył go za ucho.
- Wiesz, co najbardziej denerwuje? Że nie mam tu nawet nikogo, aby się wygadać - wyjaśnił, ponownie sięgając po papierosa. - Ty też mi nie wierzysz, co? Uwierzyłaś w chociażby jedną moją historię?

Lori · Wysłany: Pon 22:56, 26 Lis 2007 Temat postu:

Spojrzała zdziwiona na Ralzę i spytała z udawanym oburzeniem:
- Dlaczego tak uważasz? Są pewne, hm, normy, które - nie powiem - twoje historie przekraczają, ale... - Nie dokończyła zdania. Potrzebna mu osoba do wygadania się? Briseis nie traktowała pewnych zachowań normalnie (można powiedzieć, że wręcz z wrogością) - tych, do których ona sama nie przywykła.

Arai Ralza · Wysłany: Pon 22:58, 26 Lis 2007 Temat postu:

Ralza zastanowił się przez moment.
- Zawrzyjmy układ: wyjaśnię ci, skąd biorą się te wszystkie niedorzeczne historie, a ty w zamian nikomu na mnie nie nadasz, co? Chyba brzmi uczciwie?

Lori · Wysłany: Pon 23:02, 26 Lis 2007 Temat postu:

Spojrzała na niego zdziwiona. Co takiego miałby jej opowidzieć, że miałaby, jak to powiedział, nakapować? Przecież... no, nieważne.
Kiwnęła głową.

Arai Ralza · Wysłany: Pon 23:06, 26 Lis 2007 Temat postu:

Ralza milczał przez moment. Zapalił papierosa. Uśmiechnął się kpiąco pod nosem, jakby chciał powiedzieć "nie uwierzy".
- Po prostu jestem demonem - wypalił w końcu.

Lori · Wysłany: Pon 23:08, 26 Lis 2007 Temat postu:

Powinien zostać wróżbitą.
Parsknęła śmiechem, a potem powiedziała:
- Wydaje mi się, że układ polega na tym, że osoby, które go zawarły, mówią prawdę.

Arai Ralza · Wysłany: Pon 23:11, 26 Lis 2007 Temat postu:

- Powiedziałem prawdę - odparł Ralza z powagą. Zaciągnął się papierosem. Wypuścił dym przez złożone do pocałunku usta. - Myślisz, że skąd bierze się mój kolor oczu i włosów? Bynajmniej nie z farby.

Lori · Wysłany: Pon 23:12, 26 Lis 2007 Temat postu:

- Mam ci uwierzyć? - zapytała z kpiną. - Daj spokój. To... niedorzeczne.

Arai Ralza · Wysłany: Pon 23:14, 26 Lis 2007 Temat postu:

- Zakład o papierosa - zasugerował, wyciągając do niej rękę. - Udowodnię ci.

Lori · Wysłany: Pon 23:15, 26 Lis 2007 Temat postu:

Wyciągnęła pewnie rękę i uścisnęła dłoń Ralzy.
- Postaraj się tylko o smakowe - zasugerowała. - Są lepsze.

Arai Ralza · Wysłany: Pon 23:20, 26 Lis 2007 Temat postu:

Ralza uśmiechnął się pod nosem.
- Wystarczą z dobrego tytoniu - zapewnił, odsuwając się o krok.
A po chwili o kolejny krok. Wyciągnął ręce jak przeciągający się kot. Zamknął oczy...

I nagle jego miejsce zajęła biała bestia, obdarzona przez naturę pięknym ogonem z kitą. Wbrew pozorom była cholernie podobna do Ralzy. Gdyby postawić ich obok siebie i wypić pół litra, pewnie byliby nawet identyczni.

Po chwili bestię znowu zastąpił ubrany w granatową koszulę Ralza. Uniósł brwi i uśmiechnął się kpiąco.
- I?

Lori · Wysłany: Pon 23:25, 26 Lis 2007 Temat postu:

Gdyby nie to, że podczas jego przemiany stała oparta o parapet, pewnie cofnęłaby się o krok - w końcu takie "coś" może być niebezpieczne. Tym razem opadła jej tylko szczęka nieco w dół, a oczy otworzyły się szerzej. Zaraz po powrocie "prawdziwego" Ralzy zamknęła usta, by po chwili je otworzyć i znowu zamknąć, nie wiedząc, co powiedzieć. W końcu wyjęła z kieszeni pomiętego papierosa i wręczyła bez słowa demonowi.

Arai Ralza · Wysłany: Pon 23:26, 26 Lis 2007 Temat postu:

Demon podniósł rękę w geście "nie trzeba".
- Wierzysz mi już?

Lori · Wysłany: Pon 23:28, 26 Lis 2007 Temat postu:

Mimo tego wsunęła mu tego papierosa do ręki - zakład to zakład, zakładów się dotrzymuje. Można kłamać i w ogóle, ale zakład to świętość.
- Wierzę, wierzę - mruknęła.