Ulice

Arai Ralza · Wysłany: Wto 22:44, 06 Lis 2007 Temat postu:

- Żołnierzem też jest się w sercu - zapewnił Ralza, uderzając pięścią w pierś.

Hans · Wysłany: Wto 22:50, 06 Lis 2007 Temat postu:

- I Ty niby nim jesteś? - zapytał bez przekonania

Arai Ralza · Wysłany: Wto 22:51, 06 Lis 2007 Temat postu:

Ralza wstał, wyprężył się jak struna i zasalutował.
- Kapitan Arai Nostris Frean Ralza, melduję się!

Hans · Wysłany: Wto 22:54, 06 Lis 2007 Temat postu:

Hans zaciągnął się głęboko. A to że dym wylatywał mu przez dziure w gardl było malym problemem dla niego. Nie skomentował

Arai Ralza · Wysłany: Wto 22:56, 06 Lis 2007 Temat postu:

Ralza stanął w pozycji "spocznij".
- Nie wierzysz mi - zauważył.

Hans · Wysłany: Śro 19:26, 07 Lis 2007 Temat postu:

- Skąd - zaprzeczył - Wierze

Arai Ralza · Wysłany: Śro 19:32, 07 Lis 2007 Temat postu:

- Nie wierzysz - uparł się Ralza. - Co, chodzi o to, jak wyglądam? Kto powiedział, że żołnierz musi być zapuszczonym, śmierdzącym capem.
Arai pokazał wierzchu swoich idealnie wypielęgnowanych dłoni. Miał dość długie paznokcie, jak na mężczyznę.
- Tymi rękami też można zabijać - zapewnił. - A ja nie byłem z frontu. Byłem szpiegiem.

Hans · Wysłany: Śro 19:44, 07 Lis 2007 Temat postu:

Lepiej żeby Hans nie wyrażał swojego pogądu na temat szpiegów. Bo może być równie nie miły jak na temat Elfów. Przejechał ręką po szyji a rana od sztyletu znikła.
- Wierze - powiedział po raz drugi. Tym razem bardziej się postarał wyzbyć ironi.

Arai Ralza · Wysłany: Śro 19:51, 07 Lis 2007 Temat postu:

Ralza przeczesał włosy dłonią. Nie, naprawdę nie przypominał żołnierza, przynajmniej z sylwetki. Bo chodziło jak żołnierz na musztrze, trzymał się regulaminowo i umiał odpowiednio salutować.
- Wątpię - zapewnił Arai. - Ale kiedyś może się przekonasz, nie będę cię teraz przekonywał.

Hans · Wysłany: Śro 19:57, 07 Lis 2007 Temat postu:

- Tylko nie myśl o żadnej rewolucji w Ivath - zastrzegł wampir - To się nie spodoba bogą.

Arai Ralza · Wysłany: Śro 19:59, 07 Lis 2007 Temat postu:

Ralza zaśmiał się głośno.
- Rewolucji? A w imię starych bogów to nie mogę?
Arai spojrzał czujnie na Hansa.

Hans · Wysłany: Śro 20:04, 07 Lis 2007 Temat postu:

- Nie - powiedział i zaciągnął się paperosem - O ile nie chcesz czerpieć wiecznych katuszy, Oni nie lubią jak się wtyka nos nie w swoje sprawy

Arai Ralza · Wysłany: Śro 20:06, 07 Lis 2007 Temat postu:

Ralza znowu się roześmiał.
- Straszysz mnie wiecznymi mękami? Hans, patrz na mnie, ja jestem demonem. Jestem jak szczur, karaluch, mnie się nie da zaszkodzić.

Hans · Wysłany: Śro 20:09, 07 Lis 2007 Temat postu:

- Jesteś pewien? - uśmiechnął się w taki sposób że zwykły śmiertelnik zszedł by na zawał

Arai Ralza · Wysłany: Śro 20:11, 07 Lis 2007 Temat postu:

- A chcesz mi coś zrobić? - prowokował Arai.

Hans · Wysłany: Śro 20:37, 07 Lis 2007 Temat postu:

- Nie - odparł - Narazie nie

Arai Ralza · Wysłany: Śro 20:52, 07 Lis 2007 Temat postu:

- Na razie - dobre słowo. A później co mi zrobisz?
Prowokował? Ależ jasne, jakby chciał oberwać.

Hans · Wysłany: Śro 21:17, 07 Lis 2007 Temat postu:

Hans usmiechnął się tajemnica i zgniótł butem niedopałek. A następnie oddszedł. Powoli. Zostawiając demona w błogiej nieświadomości

Arai Ralza · Wysłany: Śro 21:21, 07 Lis 2007 Temat postu:

Ralza zachichotał pod nosem i również się ulotnił. Nie będzie ganiał za Hansem, bez przesady.

Lern · Wysłany: Czw 20:54, 15 Lis 2007 Temat postu:

Powolnym krokiem Lern wszedł na ulice dzielnicy Gniazdo. Rozejrzał sie w okół.
- Miło - powiedział pod nosem, po czym ruszył dalej w głąb miasta.

Lori · Wysłany: Nie 21:03, 09 Gru 2007 Temat postu:

Briseis szła niepewnym krokiem przez ulice Gniazda. I nie, nie było to spowodowane brakiem orientacji: jakkolwiek mogła się zgubić w całym Ristag, ta dzielnica była jej znajoma jak własna kieszeń. Obwinić tutaj też nie możemy braku pewności (bo przecież w Gnieździe wszystko może się zdarzyć!), bowiem Seis była pewna, iż mały sztylet dobrze spełniłby swoje zadanie. Uznajmy, że dzisiaj po prostu czuła się trochę niedobrze.
Zakręciło jej się w głowie, więc przysiadła na beczce, spuściła wzrok na dół, pozwalając, by różnokolorowe włosy opadły na jej twarz.

Hans · Wysłany: Nie 21:20, 09 Gru 2007 Temat postu:

Hans znikąd pojawił się przed Bris. - To nie jest odpowiednia dzielnica dla kobiet - zauwazył

[Mężczyźni się tu rozmnażają przez podział...]

Lori · Wysłany: Nie 21:25, 09 Gru 2007 Temat postu:

- Nie wszyscy, co mają długie, różnokolorowe włosy są kobietami - odparła, nie podnosząc głowy.

Hans · Wysłany: Nie 21:26, 09 Gru 2007 Temat postu:

- Umiem rozróżnić kobiete - odparł robiąc skręta

Lori · Wysłany: Nie 21:30, 09 Gru 2007 Temat postu:

- Wcale nie kwestionuję twojej jakże to przydatnej umiejętności - odparła. - Tylko stwierdzam pewne fakty.
Uniosła głowę, chcąc zobaczyć, z kim rozmawia.
- Oho - mruknęła cicho, widząc Hansa.

Hans · Wysłany: Nie 21:32, 09 Gru 2007 Temat postu:

- Chcesz? - zapytał się wyciągając w jej stronę papierosa

Lori · Wysłany: Nie 21:36, 09 Gru 2007 Temat postu:

Wzięła papierosa do ręki, ale po obejrzeniu go dokładnie, oddała Hansowi.
- Zwykły szmelc - wyjaśniła.

Hans · Wysłany: Nie 21:38, 09 Gru 2007 Temat postu:

- Mocny - odparł zapalając go i wkładjąc do ust - Powiesz co tutaj robisz?

Lori · Wysłany: Nie 21:42, 09 Gru 2007 Temat postu:

- Zapewne coś mniej ciekawego niż ty - powiedziała. - Zabijam czas. Aktualnie siedzę na beczce.

Hans · Wysłany: Pon 18:17, 10 Gru 2007 Temat postu:

- Zabijanie czasu w tej okolicy może być niebezpieczne - zauważył