Władza Najwyższa
Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 482
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 20:55, 19 Lis 2007 Temat postu: Krwawa Śmierć |
|
|
|
Krwawa śmierć przetaczała się powoli po ziemiach Europy, zostawiając za sobą tylko odór śmierci i powoli rozkładające się zwłoki w skwarze wczesnego lata. Posuwała się powoli nigdzie się nie śpiesząc, dokonując dzieła zniszczenia z sadystyczną przyjemnością. Przemieszczała się kilometr po kilometrze, miasto po mieście, państwo po państwie.
Nie oszczędzała nikogo: ani dziecka, ani starca, ani żebraka, ani bogacza, ani kobiety, ani mężczyzny. Była bezwzględną i bezlitosną śmiercią z zakrwawioną kosą w jednej dłoni. Imię jej brzmiało: Zemsta, Strach, Ból, Nienawiść, niektórzy nazywali ją Apokalipsą, inni Ragnarok, kolejni Armagedonem, a pierwsi, których zabiła, wołali na nią, nim nie wyzionęli ducha, wrzeszcząc z przerażenia i potwornego bólu - Projekt Neszek KX 3. A ona pamiętała jeszcze wcześniejsze imię nazywa się ... nazywała się kiedyś Susan, ale minęło już wiele czasu od dnia kiedy usłyszała ostatni raz to imię w ustach innych. Teraz była Potępioną uważała że to dobre imię dla człowieka ... nie człowieka, istoty której jedyną żądzą jest pragnienie krwi. Mętnie pamiętała filmy, które kiedyś oglądała, tam takie istoty nazywano: Nosferatu, Dziećmi Nocy albo Wampirami. Ale ona była kimś więcej była ... przeznaczeniem, ślepym przeznaczeniem które, miało tylko jeden wyrok: Śmierć!
Najpierw był Londyn Maja 2027 - pierwsza krew, pierwsze uniesienie, kiedy ją piła, delektowała się nią ... Była jej Napojem Bogów, a ona była Boginią, która decydowała o życiu i śmierci. A potem, gdy pierwszy szok minął, postanowili stawić opór, ale było już za późno. Potępiona, z każdym kolejnym litrem krwi rosła w siłę. Kierowała się w stronę pałacu Bachingam. To właśnie przed jego bramą zebrali się chyba wszyscy policjanci Londynu, żeby bronić swojego króla. Ale zginęli wszyscy, w ciągu dziesięciu minut. A potem ... potem spróbowała Błękitnej Krwi, była pyszna to musiała przyznać, o wiele lepsze niż ta, którą dotąd piła. W ciągu tygodnia całe miasto opustoszało, ciała mieszkańców leżały w nieładzie na ulicach miasta. Panowała głucha cisza, którą zakłócało co jakiś czas ujadanie watahy bezdomnych psów, nowych lokatorów miasta. Potępiona stanęła na przedmieściach Londynu. Odetchnęła głęboko powietrzem, w którym czuć było zapach świeżej krwi. Spojrzała w dół ulicy, co jakiś czas leżało ciało jakiegoś nieszczęśnika który najwyraźniej został zgnieciony przez panikujący tłum, ruszyła powolnym krokiem ulicą, z chorą fascynacją przyglądając się ciałom.
Jedna osoba żyła!
Był to mężczyzna. Potępiona nachyliła się nad nim i przekręciła głowę w ten sposób by, jej długie kasztanowe włosy dotknęły asfaltu. Oczy mężczyzny rozszerzyły się z przerażenia, łapał spazmatycznie powietrze. Kobieta przejechała paznokciem po szyi mężczyzny. Delektowała się chwilą przed zabójstwem. Wtem zobaczyła leżącą obok broń. Był to Glock kalibru 10 milimetrów. Błękitne oczy Potępionej wyrażały bezgraniczne pożądanie, sięgnęła po broń. Zostawiła na razie mężczyznę w spokoju. Przesuwała powoli dłonie po pistolecie, badając każdą jej rysę. Wtem człowiek głośno zacharczał. Widać było, że nie zostało mu nie wiele życia. Śmierć odwróciła się do niego, przyjrzała się jeszcze raz Glockowi i podjęła decyzję. Usiadła okrakiem na piersi mężczyzny. Podniosła pistolet w obu dłoniach i wycelowała prosto w jego twarz . Z twarzy nieszczęśnika nie dało się już nic wyczytać, jakby był pogodzony z losem. Potępiona jeszcze chwilę mierzyła bronią nim ...
BUM!
Huk wystrzału, zdawał się bezcześcić ciszę, która dotąd panowała. Krew obryzgała czarne jeansy i niebieską bluzkę dziewczyny. Ciało mężczyzny trzęsło się jeszcze chwilę w pośmiertnych konwulsjach, nim całkowicie znieruchomiało. Szesnastolatka mrugała zdziwiona oczami, palcem zebrała trochę krwi z bluzki i go oblizała. Krótką chwilę milczała patrząc na zbielałą twarz denata, a następnie wybuchła głośnym radosnym śmiechem. Szesnastoletnia Śmierć siedząca okrakiem na mężczyźnie odnalazła swoją kosę.
W ciągu reszty maja Wyspy Brytyjskie do reszty opustoszały a ci którym udało się ujść z życiem, przedostali się przez kanał La Manche do Francji. Nastał czerwiec, a Potępionej nikt ani nic nie mogło powstrzymać, przeprawiła się przez cieśninę Kaletańską i wylądowała we Flandri. Krwawa Śmierć nabrała prędkości i w ciągu kolejnych dwóch tygodni Francja opustoszała, podobnie jak wcześniej Brytania. Próbowaną już chyba ją zabić we wszystkie znane ludziom metody: od broni konwencjonalnej, przez biologiczną, po jądrową. Ta ostatnia spowodowała głośne protesty rządu Francji w Berlinie, ale na niewiele to się zdało, Paryż został zrównany z powierzchnią ziemi, a Potępiona ... ona dwie godziny później pustoszyła ocalałe miasteczka w okolicach dawnej stolicy Francji. Wszystko potoczyło się szybciej niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Cały kontynent pogrążył się w chaosie. Do końca czerwca do Wysp Brytyjskich i Francji dołączyły Hiszpania i Portugalia. Te cztery kraje media ocalałych jeszcze państw zaczęły nazywać Martwą Strefą, nie było stamtąd żadnych informacji, ani nikt się tam nie zapuszczał. Na byłej granicy Francuskiej ustawił się nieprzerwany kordon armii wszystkich istniejących jeszcze państw Europy. Przez dwa tygodnie nic się nie działo, wszyscy trwali w napiętym oczekiwaniu, aż do 17 lipca kiedy jeden z żołnierzy na wieży obserwacyjnej na pograniczu Austrii i Niemiec dojrzał Potępioną ...
Śmierć szła autostradą, na której stały rozbite samochody. Była jakieś trzydzieści kilometrów od granicy, gdy znieruchomiała w pół kroku, jej wzrok był utkwiony w ogromnej reklamie wiszącej na jednym z domów. Przedstawiała ogromnego, czerwonego ptaka, a pod nim kupkę popiołu, nad ptakiem widniał napis „ŻYJ WIECZNIE” na u samej góry „PHOENIX”. Wzrok Potępionej stał się odległy i pojawił się w nich ... ból. Pamiętała, pamiętała wszystko. BĄDŹCIE PRZEKLĘCI krzyczała jej dusza.
Susan obudziła się w szklanym pojemniku, wypełnionym wodą, jej ostatnim wspomnieniem był krzyk przerażenia, na zewnątrz kręcili się ludzie w białych fartuchach. Dziewczyna otworzyła usta i chciała zapytać co się dzieję, ale z jej ust wydobyły się tylko pęcherzyki powietrze, była śmiertelnie przerażona,, chciała tłuc rękami w szybę ale nie umiała ich ruszyć. Wtedy hermetyczne drzwi naprzeciwko Susan otworzyły się a do środka wszedł przysadzisty mężczyzna w garniturze i podszedł do jednego z mężczyzn, który stał właśnie koło komputera i spisywał coś z niego na kartkę.
- I jak ? – Susan była zbyt przerażona, żeby zdziwić się że słyszy ich głosy, w końcu nawet ją nie zdziwiło, że oddycha pod wodą, jego rozmówca podniósł głowę i odpowiedział.
- Na razie żyje, ale trzeba jeszcze przeprowadzić ostatnią próbę – jego rozmówca pokiwał głową – Dobrze, bardzo dobrze. żadna jeszcze nie przeżyła tak długo, twarda z niej sztuka. A próbę ... można przeprowadzić teraz ? – mężczyzna który spisywał coś z komputera – Oczywiście, że tak, proszę tędy – i podszedł do jednej z konsol – Czy zechce pan czynić honory ? – zapytał, a mężczyzna w garniturze roześmiał się głośno – To będzie dla mnie zaszczyt – nacisnął jeden z guzików na konsoli. Na pierwszy rzut oka nic się nie działo, ale Susan zaczęła czuć dziwne mrowienie w całym ciele, które po chwili przerodziło się w bolesne wstrząsy, a te z każdą chwilą przybierały na sile. A potem nastała ciemność ...
- Wszystkie funkcje życiowe w normie – dotarł do głowy dziewczyny odległy głos – Udało nam się! – zwołał ktoś. Szesnastolatka otworzyła oczy, wszystko wyglądało prawie tak samo jak wcześniej, tylko mężczyzna w garniturze gdzieś zniknął. Wszyscy wydawali się uradowani. Susan czuła się dziwnie, obudziło się w niej jakieś pragnienie którego nie umiała sprecyzować, wiedziała tylko, że musi się stąd wydostać. Podniosła rękę i uderzyła w szybę. Pojawiła się na niej mała rysa. Wszystko głosy na zewnątrz zamilkły, gdy pierwszy szok minął, jeden z nich podbiegł do mikrofonu i zawołał.
-Problem w sali Y-3, Projekt Neszek KX 3 próbuje ... – resztę jego wypowiedzi zagłuszył trzask tłuczonego szkła. Dziewczyna uderzyła po raz drugi, a szyba rozleciała się ...
Ciało Susan wylądowało na podłodze, chwile była zamroczona, ale po pięciu sekundach podniosła głowę. Wszyscy stali w milczeniu nie wiedząc co mają zrobić. Po chwili jakby na komendę, rzucili się do ucieczki. Jedna osoba upadła koło dziewczyny, ślizgając się na mokrej posadzce. Czarno włosa spojrzała na nią, coś jej w głowie wrzeszczało : Rzuć się nią! Gryź! W krtań! I tak też zrobiła, rzuciła się na kobiete która koło niej upadła i wgryzła się w jej tętnice. Piła łapczywie krew, nie zdając sobie z tego w ogóle sprawy. Kobieta wrzeszczała, rzucając się ... starała się wyrwać. Ale nic to nie dało, uścisk szesnastolatki był jak z tytanu. Po dłużej chwili jej ofiara znieruchomiała, Susan podniosła wzrok do góry po jej ustach ściekała ciepła krew. Na suficie widniał napis KORPORACJA PHOENIX i obraz ptaka oraz kupkę popiołu z której się odradza.
Tak zginęła Susan, a narodziła się Potępiona
Dziewczyna otrząsnęła się z letargu i spojrzała w stronę granicy, panował tam ożywiony ruch. Bez zastanowienia ruszyła w tamtą stronę, ku przeznaczeniu.
Szeregowy z lornetką przy oczach śledził Potępioną. Gdy tylko się poruszyła krzyknął.
-Panie pułkowniku! Ruszyła się! – mężczyzna w mundurze i przeciwsłonecznych okularach mruknął coś pod nosem. Był to Hans Möller, oficer w służbie Federacji Niemieckiej.
-Strzelać, jak będzie na dziesięciu – zwrócił się do majora stojącego obok. Ten zasalutował i powiedział o wiele za głośno jak każdy zawodowy żołnierz: „Javohl, herr Kommendante!” i oddalił się pośpiesznym krokiem w celu przekazania rozkazów. Hans westchnął, wcale nie chciał tu być. W Berlinie zostawił żonę i pięcioletnią córeczkę imieniem Eva, ale cuż począć taka dola żołnierza.
- Znowu się zatrzymała! – krzyknął szeregowy z wieży. Zapowiadał się długi dzień.
Potępiona stanęła jak wryta przed Vanem firmy Mercedes. Ten samochód wyglądała identycznie jak tamten ...
Była godzina dwudziesta druga kiedy Susan wracała poboczem wraz z przyjaciółmi z dyskoteki na zakończenie roku szkolnego. Było ich pięcioro. Wesoło rozmawiali, co chwilę wybuchając śmiechem z byle jakiej przyczyny. Właśnie zakończyła jakiś kawał, kiedy za wzgórza wyjechał niebieski samochód, wszyscy wybuchneli gromkim śmiechem.
Samochód się zbliżał.
Pięcioro nastolatków szło dalej poboczem, nie zdając sobie sprawy z nadjeżdżającego niebezpieczeństwa, nagle kierowca Vana stracił panowanie nad samochodem i zjechał w ich stronę. Czworo zdołało uskoczyć, ale Susan się to nie udało. Wydała jeszcze krzyk przerażenia i było po wszystkim. Jej nieruchome ciało leżało z szeroko rozwartymi oczami, a samochód pojechał dalej, nie zatrzymując się. Po raz drugi otrząsnęła się z dziwnego letargu i ruszyła dalej.
Szeregowy wychylił się z wieży i wzrokiem odnalazł pułkownika, który stał niedaleko i wpatrywał się w Martwą Strefę.
- Idzie w naszą stron! – krzyknął. Möller dał mu znak ręką żeby wrócił do swojego zajęcia, wpatrywał się jeszcze chwilę w horyzont nim się odwrócił i pomaszerował do Centrum Dowodzenia. Był to duży pojazd z ogromną ilością komputerów i lasem anten na dachu. Gdy wszedł do środka, wszyscy wstali i na komendę zasalutowali, Hans oddał salut i stanął na środku przed interaktywną mapą terenu.
- Jest na piętnastu – wydobył się głos z głośnika, następnie nastąpiła chwila ciszy, po której głos ponownie się odedzwał: czternastu ... trzynastu ... dwunastu ... jedenastu – W tym momęncie pułkownik powiedział głośno – Strzelać tylko na mój rozkaz – następna chwila ciszy – dziesięciu – Ognia! – krzyknął Möller. Huk wystrzałów zlał się w jedno. Następnie powtarzał jeszcze ten wyraz wiele razy, a za każdym razem wszystko było idealnie zgrane, nikt się nie spóźniał. Aż po wielu minutach, jeden z operatorów po prawej od pułkownika powiedział.
-Jest na pięciu – dowódca zastanawiał się tylko chwilę, nim wydał rozkaz – Strzelać bez rozkazu! – huki wystrzałów następowały jeden po drugim – Idzie Dalej! – krzyknął któryś z żołnierzy obsługiwających komputery – Dochodzi do naszej lini! – dodał inny po chwili ciszy, a potem nastąpiła cisza, by po chwili z głośników wydobyły się okrzyki bólu i przerażenia. Co chwilę Hans został informowany o stracie kolejnego czołgu. Po jakiejś godzinie wszystko ucichło. A jeden z operatorów zauważył łamiącym się głosem.
-Straciliśmy wszystko – wtedy coś uderzyło w drzwi przeciwnej strony. Wszyscy poderwali się z miejsc i chwycili swoje M16. Hans spokojnie sięgnął za pasek i wyciągnął swojego ośmiostrzałowego S&W i czekał. Po chwili drzwi wypadły z zawiasów a do środka weszło Potępiona. Żołnierze nie czekali na żaden rozkaz. Od razu zaczęli strzelać, nie celując nawet dokładnie. Tylko Hans za to celował i oddawał strzał. Wszystko robił automatycznie tak, jak nauczył się podczas lat treningu. Śmierć eliminowała każdego po kolei, nie zważając na strzały, aby po chwili zostały tylko dwie osoby. Pułkownik cofnął się o krok sięgnął do pasa po kolejne naboje, ale zorientował się, że został tylko jeden. Srebrny, który dostał za dziesięć lat wzorowej służby. Załadował go i wycelował. To była jego jedyna szansa. Potępiona powoli się zbliżała, była o dziesięć kroków gdy Möller strzelił. Huk wystrzału zatkał mu na chwile uszy. Pocisk utkwił pomiędzy oczami dziewczyny. Powoli zaczęła z tego miejsca cieknąć krew, a ona zaczęła zwalniać aż wreszcie upadła. Hans stał jak skamieniały, wypuścił z rąk rewolwer. Rozejrzał się dookoła. Wszyscy z jego towarzyszy broni byli martwi, ale jemu chciało się krzyczeć z radości: Żył!
Gdzieś na zewnątrz zawiał ciepły wiatr, zwiastujący najgorętsze lato wieku. Krwawa Śmierć przestała istnieć, a życie zaczęło powoli wracać do normy chociaż podczas tych kilku miesięcy zginęła 1/3 populacji Europy, tak jak podczas Czarnej Śmierci z XIV wieku. Po półwieczu ktoś by mógł powiedzieć że historia zatacza koło, ale nikt już nie pamiętał tych wydarzeń. Znowu zaczęto tworzyć broń idealną.
Zapowiadało się kolejne upalne lato ... |
|
|